Wybierz miasto:

Studenci kierunku filologia polska rozwijają i promują swoje talenty. Dzięki wsparciu uczelni, realizują własne projekty wydawnicze.

Jak sprawdzić swoje możliwości? Jak zdać egzamin z umiejętności potrzebnych w zawodzie? Jak działać, skutecznie wykorzystując zdobytą na studiach wiedzę? Odpowiedź wydaje się bardzo prosta – należy postawić na kreatywność i naukę poprzez działanie. Taką możliwość daje realizacja projektów w naszej Uczelni.

Trwająca od kilkunastu lat inicjatywa wydawnicza studentów, zaowocowała powstaniem dwóch czasopism studenckich: „Głos Akademii” i „Kurtyna”.

Filozoficzne krówki studentów filologii polskiej

Filozoficzne krówki

Projekt Słodki smak filozofii zrealizowali studenci filologii polskiej pod opieką dr Katarzyny Filutowskiej w ramach zajęć z podstaw filozofii. Jego efektem są „filozoficzne” krówki.

Celem projektu jest zainteresowanie filozofią tych, którzy być może nigdy nie słyszeli o Platonie i rozbudzenie potrzeby myślenia i dialogu – jak miało to miejsce w „Uczcie Platona”.
Studenci postanowili „zarzucić wędkę” na poszukujące intelektualnego impulsu umysły i spopularyzować niewielki fragment platońskich idei.
Konsumpcjonizm i skupianie się na sobie sprawia, że myśl filozoficzna, która przez stulecia kształtowała świadomość kolejnych epok historyczno-literackich, jest w odwrocie. Dlatego należy podejmować wszelkie możliwe działania, które pozwolą kształtować świadomość i intelektualne zaangażowanie kolejnych pokoleń.
Idea stworzenia produktu, który byłby nośnikiem treści i mógłby dotrzeć do szerokiego grona odbiorców nie jest nowa. „Słodki smak filozofii” ma za zadanie dostarczyć potencjalnemu konsumentowi doznań smakowych, które gwarantują produkowane tradycyjną metodą cukierki (krówki) oraz filozoficznego zdziwienia i radości z obcowania z filozofią.
Krówki z sentencjami zaczerpniętymi z „Uczty Platona” mają wprowadzić potencjalnych uczestników współczesnej uczty, tej smakowej, zmysłowej, w stan podwyższonej gotowości do filozofowania i rozmowy. Obcowanie z produktem będzie stanowiło wartość dodaną do życia i doświadczenia wszystkich osób, które się z nim zetkną.

Więcej informacji na Facebooku.

tekst autorzy projektu: Magdalena Czarnik, Michał Wilk – studenci filologii polskiej

slodki-smak-filozofii-prezentacja-pdf_0.pdf (4.88 MB)
Głos Akademii

Już od jakiegoś czasu studenci Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi są twórcami własnej gazety. Projekt realizowany jest na filologii polskiej. Każdy numer tworzą teksty młodych ludzi, którzy mają coś do powiedzenia. Sięgając po „Głos Akademii”, możemy poznać nie tylko Uczelnię, ale także tych, którzy stanowią jej integralną część. Można tu przeczytać o Akademii i zmianach, jakie w niej zachodzą, o jej strukturze i ofercie dydaktycznej, realizowanych projektach i ciekawych działaniach studentów, ważnych imprezach, konferencjach czy uroczystościach. Część informacyjną wzbogacają wywiady z przedstawicielami władz AHE i dydaktykami, którzy zawsze chętnie odpowiadają na pytania studentów.
Podmiotowo traktowany student staje się jednym z tych, którzy tworzą wizerunek naszej Uczelni jako miejsca wyjątkowego – stawiającego na kreatywność i innowację w edukacji. Ci, którzy w ramach projektu podjęli inicjatywę redagowania pisma studenckiego, mogą spróbować swych sił jako przyszli dziennikarze, krytycy literaccy, teatralni, filmowi. Każdy znajdzie tu poradę, co warto obejrzeć w kinie, zobaczyć w teatrze czy na wystawie, po jaką lekturę na rynku wydawniczym warto sięgnąć. Dzięki „Głosowi Akademii” student przestaje być anonimowy, nierozpoznawalny – od tej pory ma swoje pasje, marzenia, upodobania, talenty. Jest muzykiem przezywającym wzloty i upadki, matką potrafiącą pogodzić edukację z wychowaniem dziecka, tancerzem rozpoznawalnym w mediach czy debiutującym poetą. Autorzy pisma to ludzie otwarci, chętnie dzielą się na jego łamach swoją wiedzą i doświadczeniami z życia studenckiego.

Praca nad wspólnymi projektami na filologii polskiej AHE doskonale wpisuje się w misję Uczelni, by kształcić ludzi myślących kreatywnie, innowacyjnie, twórczo. To dobry początek przyszłej kariery zawodowej, szansa dla tych, którzy pomysł na siebie potrafią odważnie realizować, nie bojąc się żadnych wyzwań i trudnych zadań.

Kurtyna

Już od jedenastu lat studenci filologii polskiej i dziennikarstwa Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi biorą udział w Ogólnopolskich Konfrontacjach Teatrów Młodzieżowych. Na zlecenie i we współpracy z Centrum Kultury Młodych w Łodzi realizują projekt „Kurtyna”. To czasopismo będące podsumowaniem każdego dnia teatralnych konfrontacji. Co roku praca wygląda podobnie: studenci zbierają materiały (oglądają spektakle, uczestniczą w ich omawianiu przez teatrologów i aktorów z jury, rozmawiają z zaproszonymi gośćmi, biorą udział w warsztatach) i piszą recenzje, artykuły, wywiady. Mają okazję sprawdzenia swej wiedzy podczas ciężkiej pracy, której efektem będzie gazeta. Praca w redakcji to możliwość rozwijania talentów, sprawdzenia się nie tylko w zawodzie dziennikarza, ale także krytyka teatralnego. Tu kształcą się mistrzowie słowa, przyszli absolwenci filologii polskiej. Zanim powstaną trzy numery „Kurtyny”, studenci intensywnie i twórczo pracują przez wiele godzin. Rozwijają sprawność komunikacyjną, ćwiczą warsztat pisarski, uczą się pracować w grupie, planować czas pracy. „Kurtyna” to najlepszy sprawdzian ich kreatywności. W projekcie biorą udział wykładowcy filologii polskiej AHE jako opiekunowie całości. Na nich studenci mogą zawsze polegać.
„Kurtyna” to pismo tworzone przez młodych. Atrakcyjna forma, profesjonalne fotografie i ciekawe artykuły to propozycja dla uczestników Ogólnopolskich Konfrontacji Teatrów Młodzieżowych. Każdy znajdzie tam bez wątpienia coś dla siebie: recenzję kolejno prezentowanych na scenie sztuk, wywiad z ciekawą osobą – reprezentantem jury, opis warsztatów i werdykt.

„BYĆ POETĄ, BYĆ POETĄ…”

Nasza Uczelnia na przestrzeni lat stawała się prawdziwą kuźnią talentów – miejscem, gdzie swą drogę artystyczną rozpoczynali przyszli mistrzowie pióra.

Stąd autorskie projekty studentów to głównie tomiki poetyckie lub prozatorskie:
2000 - Magdalena Bereziak „Przedstawienie
2001 - Katarzyna Adamus „Ucieczka bez mapy”
2002 - Patrycja Perlińska „Iskrzy się od łez”
2002 - Monika Kukuła „Wydaje mi się”
2002 - Marcin Bałczewski „W poszukiwaniu straconego miejsca”
2011 - Marta Saj „Operetka dachowca”
2016 - Marta Saj „Siedem”

Z dumą prezentujemy sylwetkę i artystyczne dokonania jednej z naszych studentek.

Marta Anna Saj - studentka filologii polskiej w Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi, autorka tomików poetyckich Operetka dachowca (2011) i Siedem (2016).  Ukochała filologię polską, choć podobno to całkowicie niepraktyczne. Nie dla niej jednak, zwłaszcza że stwarza możliwość rozwijania pasji i sprzyja realizacji twórczej. Określa siebie jako istotę całkiem małą, a przecież ma 168 cm. Często wspomina o surrealizmie, który ją zafascynował jeszcze przed rozpoczęciem studiów. Romantyczka z wyboru, ale z typowym dla wieku XXI spojrzeniem na świat.


Najnowszy tomik poetycki Marty Saj, zatytułowany Siedem, ukazał się nakładem Wydawnictwa
Akademii Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi.

 


 

                                                      
Autorka we wstępie do tomiku Siedem pisze:
Całość - bez zbędnej przesady - została ulepiona z kilku słów kluczy, które wyrażają główną myśl tomiku.


To, co trzymasz w dłoni, Czytelniku, to nic takiego, pewna część wszechświata, ledwie zresztą zauważalna. Jestem tutaj Ja i jesteś tutaj Ty. I pięć innych osób, które stoją najbliżej. Siedem cudów, siedem dni stworzenia, siedem religii, siedem grzechów głównych. Harmonia nie istniałaby bez chaosu, a świat bez praw czy reguł, które zostały przekazane naszym Prarodzicom. Aby zrozumieć siebie, należy sięgnąć do źródeł, do początków.

A na początku było Słowo… Podczas lektury odsyłam więc do inspirujących mnie treści biblijnych, w szczególności do Mitów hebrajskich Roberta Gravesa, w których urzekła mnie wielość różnych wariantów interpretacyjnych. Sięgam również po symbolikę biblijną, zwłaszcza dotyczącą liczb. Bawię się nią, dokonując twórczych reinterpretacji pierwowzoru. Daję jednak odbiorcy wolność interpretacyjną, otwieram przed nim różne możliwości, prezentuję wariacje na temat… A tych jest w zbiorze kilka.

Siedem grzechów głównych to najważniejszy motyw, obok tematu siedmiu dni stworzenia. Lektura mitów zainspirowała mnie do rozważań na temat dobra i zła (w tomiku pozwalam sobie na ich liczne personifikacje). Celowo zacieram granice czasowe, wszystko dzieje się i opowiadane jest zarazem w tej samej uniwersalnej, symbolicznej przestrzeni. Kosmos i zacisze pokoju tworzą jedność – ponadczasowy wymiar, w którym przebywa człowiek. Realny i nadrealny jednocześnie, fizyczny
i duchowy, transcendentny i immanentny.


Mówię o człowieku, o świecie, o tym, co mieści się na granicy jawy i snu, rzeczywistości i zupełnie surrealnej wyobraźni.
 


Twórczość Marty Anny Saj spotkała się z uznaniem specjalistów. Prezentujemy fragmenty wybranych recenzji tomu Operetka dachowca i najnowszego zbioru poezji Siedem.

 

Recenzja tomu Operetka dachowca Marty Anny Saj
 Pod bardzo zręcznym tytułem w tomiku Operetka dachowca mieści się proza umiejętnie łączona z fragmentami tekstu poetyckiego. To całość bardzo spójna, jeśli uznamy, że dominantą kompozycyjną staje się bohaterka filigranowych opowiadań i miniatur poetyckich, jednocześnie podmiot mówiący – zagadkowa M., która w żadnej odsłonie nie pojawia się jednak w pełni, bez maski i tajemnic. Przypomina tytułowego dachowca – czającego się gdzieś za rogiem lub wysoko, gotowego do skoku w swym apetycie na życie, a raczej na jego sprawdzanie, doświadczanie ciągle swych nowych wcieleń, sobowtórowych i śnionych kostiumów. To młoda kobieta, emocjonalna i namiętna, ale także smutna i zadumana. Pewna siebie, ale z poczuciem zagrożenia. Przyglądająca się życiu niczym operetce. To osoba nie zawsze godząca się na zawłaszczanie jej prywatności i wkraczanie w wyznaczoną przez nią własną przestrzeń sacrum. To ona – zdają się przekonywać czytelnika jej monologi – ustala reguły gier społecznych, gier toczących się między nią a jej mężczyznami. Tę grę umieszcza autorka tomu również na poziomie relacji autor – czytelnik. Monologi przypominają bardziej teatralny monodram, skierowany do wpisanego w tekst „ty” lub „wy”. Autorka nie wyznacza jednoznacznej granicy między jawą a śnieniem, wydaje się, że i czytelnika bezustannie chce utwierdzać w poczuciu niepewności. Te same zdarzenia powracają w swej wersji śnionej i rzeczywistej, odbijają płynność istnienia w świecie, w którym pewna jest tylko świadomość swego ciała i własnej samotności. Reszta może być fantazją. „Która reszta?” – zapyta ciekawski czytelnik. Tego autorka – być może świadomie – nie sugeruje.

  Tekst tomu, jak strumień świadomości, ujawnia przypominający labirynt wewnętrzny świat M., która istnieje jednocześnie w teraźniejszości, wspomnieniach zatrzymanych przypadkiem, a nawet w przyszłości – jak w magicznym świecie bohaterka umieszcza siebie w przestrzeni możliwej, a nie rzeczywistej. Tu wszystko może się zdarzyć – młoda dziewczyna staje się matką oczekującą swego dziecka, niewinna nastolatka ubiera się w kostium kokietki ruszającej na podbój męskiego świata, świadomej swej skutecznej kobiecości. To bez wątpienia wariacje na temat tożsamości, afirmacja indywidualności i subiektywizmu. Magia obecna w tekstach sprawia, że nie ma tu znaczenia wyraźna granica między rzeczywistością a na przykład światem mrocznej opowieści o Vladzie Palowniku. Każdy kostium, każda maska to element obnażania wnętrza „ja”, tak wyraźnie zarysowanego w każdym opowiadaniu i fragmencie poezji. Wyobraźnia autorki ożywia opowieści o wampirach, wkrada się w egzystencję zwierząt, tworząc alternatywny dla ludzkiego świat, w którym odbijają się uczucia i postawy życiowe. To opowieść o miłości, pożądaniu, ale także czającej się gdzieś śmierci. Bohaterka personifikuje ją, próbuje oswoić, prowadzi z nią dialog. Podejmuje również odwieczną refleksję o dobru i złu, wobec których zawsze toczy się życie każdego człowieka. M. wiruje w kalejdoskopie doznań i uczuć, w swym pragnieniu dotknięcia bytu, powąchania go i usłyszenia. To kobieta o wyostrzonych zmysłach, zapisująca w swym pamiętniku „nachylonym w siebie” wszelkiego rodzaju doznania, uwagi zarówno na temat Paryża, jak i swej koronkowej różowej bielizny. Nic nie jest pominięte, rzeczy ważne znajdują swe miejsce obok tych błahych, nieistotnych, jak w życiu.

    Pisarski warsztat Marty Anny Saj charakteryzuje zwięzłość. Zwraca uwagę rozwijana konsekwentnie metaforyczność tekstu. Autorka czasem rezygnuje z mówienia wprost i jednoznaczności, sięgając po rozbudowaną metaforykę. Najlepszy styl jednak osiąga tekst w tych partiach, gdy porzucona zostaje skłonność do zdrobnień, inwersji składniowej czy nagromadzenia metafor. Atutem Operetki dachowca bez wątpienia stają się trafne i precyzyjne tytuły kolejnych opowiadań – intrygują, zachęcają do czytania i – przede wszystkim – inspirują do przemyśleń. Ułatwiają obserwowanie wnętrza bohaterki, gdyż często wskazują klucz odczytania opatrzonego tytułem opowiadania.

    Operetka dachowca to ciekawa próba pisarska młodego, rozpoczynającego swą drogę wydawniczą, twórcy. Okazuje się jednak faktem godnym uwagi, choć to przecież juwenilia. Mimo mankamentów formalnych ujawnia się już na tym etapie swej drogi pisarskiej ciekawa postawa twórcza, za którą kryje się osoba utalentowana.



                                                                                                           Dorota Eichstaedt


Siedem odsłon siebie, czyli słów kilka o tomiku wierszy Siedem Marty Saj

Poezja często jest głosem duszy, głosem jakiegoś „ja” szukającego wyrazu ułatwiającego wypowiedzenie siebie. Poezja Marty Saj jest bardzo osobista. Wyrasta z jej fascynacji literaturą, sztuką. Tu początkiem staje się opowieść o stworzeniu świata i człowieka, o walce dobra ze złem, o demonach i aniołach. Dawne mity odżywają w poetyckiej wizji Marty Saj. Odwieczne toposy, mityczne pytania nie tracą swej aktualności. Tajemnicza i symboliczna liczba SIEDEM staje się kluczem do interpretacji całości. Cała egzystencja bohaterki tomiku zamknięta zostaje umownie w siedem dni stworzenia świata, jakby biblijna historia początków zawierała już wszystkie odpowiedzi potrzebne do zdefiniowania człowieka. Sama autorka w swych twórczych poszukiwaniach wyzwala swoją wyobraźnię, szuka siebie na granicy tego, co rzeczywiste, i tego, co irracjonalne. Wielogłosowość liryków zawartych w tomiku Siedem ujawnia się wielokrotnie. Ja liryczne nosi różne imiona, tworzy siebie, szuka tożsamości, patrzy z różnych perspektyw na świat. Obok kosmicznej wizji wszechświata pojawia się kameralne wnętrze mieszkania. Symultaniczność istniejących obok siebie przestrzeni, brak wyraźnych oznaczeń czasu zanurza bohaterkę wierszy w jakimś magiczno-mitycznym bezczasie, w uniwersalnym wymiarze, który raz jawi się jako kosmos zagrożony chaosem, potem zaś jako spustoszona lękami psychika kobiety, właścicielki nieograniczonej niczym wyobraźni. Iluzja celowo tworzona przed czytelnikiem? Marzenie o innej, alternatywnej rzeczywistości dającej człowiekowi nieograniczoną władzę nad światem? Zabawa słowem i skojarzeniami płynącymi z ulubionej lektury mitów hebrajskich? Chyba wszystko po trosze.

To bez wątpienia lektura dla tych, którzy lubią surrealne zabawy literackie, zabarwione metafizyczną refleksją o życiu i śmierci, o upadku i pragnieniu dobra, o życiu na styku codzienności małych spraw i filozoficznej refleksji o świecie.


                                                                                                 Dorota Eichstaedt
 

 

Czas poza czasem, kiedy Aniołowie gubią pióra…
Trzymam w ręku drugą książkę Marty Saj. Pierwsza, Operetka dachowca, została wydana w 2011 r. Ciepła, schizofreniczna, surrealistycznie magiczna. Opowieść z kilku światów, wypełniających  sobą jedną osobę. To dojrzewanie ze śmiercią w tle. Zadziwiająca podróż w głąb jeszcze dziwniejszego jestestwa autorki.
Już wtedy oczekiwałem niecierpliwie na jej kolejne utwory…

I oto jest nowe dzieło, nowy zbiór. I tym razem to proza z poezją. Całość w jeden zlana strumień znaczeń pełen.  „Siedem” – liczba magiczna od siedmiu tysięcy lat. Liczba święta Sumerów, Żydów i mieszkańców Indii. Liczba obecna w obu Testamentach, Talmudzie i Kabale, Eposie o Gilgameszu i Apokalipsie świętego Jana. Liczba siedem - wszystko jest tu na niej oparte.

Właśnie ta wielorakość historyczna znaczeń stanowi sedno. Autorka po mistrzowsku żongluje w swoich utworach (umykającymi niejednokrotnie mniej wprawionemu czytelnikowi) odnośnikami kulturowymi. Tak, erudycja to atut Marty Saj. Korzysta z niej szeroko, bawiąc się czytelnikiem. I z czytelnikiem szczególnie tym mniej oczytanym, czyli w zasadzie: z każdym z nas.  Ale to zabawa, którą każdy chętnie podejmuje. To zabawa, w której każde odkryte znaczenie to kolejna uchylana furtka do zrozumienia całości.

A całość podzielona jest na siedem części. Siedem rozdziałów życia i siedem rodzajów śmierci. Siedem grzechów głównych. Siedmiokrotne przeczytanie nie będzie wystarczające dla zrozumienia, ba! – dla odnalezienia chociaż namiastki zawartych w tomiku znaczeń. Ale nie o odszukanie czegokolwiek chodzi. Tylko o samo siebie w sobie poszukiwanie. O poszukiwanie w sobie czegokolwiek z Siedmiu.

Ta podróż w głąb świata, w głąb siebie, jest zupełnie inna niż w Operetce dachowca, ale nie mniej fascynująca, nie mniej tajemnicza. Ciężka od znaczeń, trudna w odbiorze to podróż. Ale wcale nie chce się jej przerwać. Otwierając kolejny rozdział, kolejną stronicę, odsłaniamy to, co nowe, i wędrujemy niestrudzenie dalej, ciągle głębiej w siebie. Marta Saj daje nam możliwość wyjątkowego wpiekłozstąpienia. Wyjątkowego, bo powrót stamtąd możliwy jest natychmiast. Po zamknięciu kart książki znów jesteśmy zwyczajni. „Zupełnie jakby czas nie istniał”, właśnie tak.  

Kiedy Aniołowie gubią pióra, niektórzy strużą ich stosiny, by pisać powietrzem przez nie rozgarnianym. Czytajmy więc, co po siedmiokroć nam wyłożono.
Szanowne Panie, Szanowni Panowie  - rozsiądźmy się wygodnie. Zarezerwujmy sobie wieczór, dajmy sobie samym wolne. Dajmy się wchłonąć głębi świata nam przedstawionego. Nie myślmy, że zło jest poza nami. Przecież nawet Szatan też kiedyś był Aniołem…

 

                                                                                                Mathew Black’y


 

Powiększ tekst

Zmniejsz tekst

Wysoki kontrast

Odwrócony kontrast

Resetuj