Wybierz miasto:
Dodane przez admin_ahe -
Michał Kacperczyk
Michał Kacperczyk

Urodzony w 1982 roku w Łodzi. Absolwent Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Łodzi (2002). Ukończył studia na Wydziale Artystycznym w Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi (obecnie AHE) w latach 2002–2007, na kierunku grafika. Dyplom ukończenia studiów I stopnia z wyróżnieniem uzyskał w pracowni prof. Krzysztofa Tyczkowskiego (2005), a dyplom ukończenia studiów II stopnia z wyróżnieniem w pracowni prof. Stanisława Łabęckiego (2007). Od 2007 roku prowadzi Pracownię Typografii na kierunku grafika w macierzystej uczelni.

Współpracuje z instytucjami kulturalnymi, wydawnictwami i agencjami reklamowymi (od 2002 roku jako freelancer). Od 2009 roku pełni funkcję dyrektora kreatywnego w agencji interaktywnej Sparta i w Domu Mediowym mconnection (Part of Pheno Group). Specjalizuje się w projektowaniu informacji, typografii i identyfikacji graficznej wystaw. Projektuje plakaty, logotypy, systemy identyfikacji wizualnej, grafikę wydawniczą, reklamową i multimedialną. Bierze udział w prestiżowych wystawach na całym świecie (od Stanów Zjednoczonych przez Europę aż do Japonii). Laureat prestiżowych nagród i wyróżnień w zakresie sztuki plakatu i projektowania graficznego na świecie (m.in. w Japonii i USA). W 2008 roku nagrodzony złotą statuetką międzynarodowego przeglądu kreatywności Creativity Annual Awards w Kentucky w USA.

 

 

 

 

Od studenta do doktora – wywiad z dr Michałem Kacperczykiem

Doktorat to podsumowanie Pana dotychczasowej pracy czy może kolejny etap kariery naukowej?
Przewód doktorski jest niczym innym jak stemplem do tego, czym się zajmuję od wielu lat. Tak naprawdę nie mam ambicji, żeby zdobywać kolejne stopnie czy tytuły, ale osiąganie kolejnych etapów idzie zawsze w parze z pracą dydaktyczną i rozwojem naukowym.

Tytuł Pana pracy doktorskiej, której promotorem był prof. Stanisław Łabęcki, brzmi szalenie skomplikowanie dla laika w dziedzinie grafiki: „Kolekcja Plakatów Typogeometrycznych”. Mógłby go Pan wyjaśnić?
Doktorat jest podsumowaniem mojej kilkuletniej pracy nad typografią, czyli wszystkim tym, co dotyczy litery w projektowaniu graficznym. Natomiast, niezależnie od tego, zawsze fascynowała mnie geometria i jej ponadczasowe prawidła. Takie wartości jak konkret, prostota, oszczędność, minimalizm zawsze służą dobremu przekazowi. Z czasem moja twórczość ewaluowała właśnie w kierunku typogeometrii. Proponowany przeze mnie termin oznacza operowanie podstawowymi figurami geometrycznymi, kwadratem, kołem, trójkątem, linią, ale też wykorzystywaniem podstawowych prawideł matematyki i geometrii, podstawowych kątów, w taki sposób, aby nabrały typograficznego znaczenia, czyli oddały kształt graficzny litery. Nie czuję się ojcem tego terminu, po prostu pozwalam sobie nazwać to, czym się zajmuję, co mnie szczególnie interesuje w projektowaniu graficznym, co obserwuję – szczególnie w łódzkim środowisku projektowym.  Zwieńczeniem moich przemyśleń w tym zakresie jest katalog towarzyszący wystawie i  kolekcja plakatów typogeometrycznych , którą można oglądać do 3 grudnia w Galerii Biblioteka Patio Centrum Sztuki, w Łodzi przy ul. Sterlinga 26.

Jest Pan absolwentem studiów magisterskich w AHE, wykładowcą Uczelni, pierwszym doktorem, który obronił swoją pracę na Wydziale Artystycznym Akademii. Czy ta szkoła wyróżnia się czymś od innych?
Na pewno wyjątkowa jest możliwość studiowania w pracowniach wielkich mistrzów projektowania graficznego. To bez wątpienia najmocniejszy atut kierunku grafika, który ukończyłem w 2007 roku. W moim przekonaniu nie jest ważne to, gdzie się studiuje, ale u kogo, pod czyim okiem się rozwijamy, kto ma wpływ na kształt naszych przemyśleń. Wyposażenie pracowni, klimat miejsca, materiały czy udoskonalenia techniczne, które wykorzystujemy w pracy — wszystko to jest ważne, ale w moim odczuciu drugoplanowe. Najważniejsza jest tzw. korekta, czyli konfrontacja własnych pomysłów, projektów, kreacji graficznych z autorytetami w tej dziedzinie. A z kilkoma wybitnymi profesorami można spotkać się tylko na AHE.
Na studiach szybko znalazłem wspólny język z kadrą dydaktyczną, w której zaszczytne szeregi zostałem wchłonięty zaraz po dyplomie magisterskim.

Ma Pan teraz możliwość przekazywać zdobytą wiedzę i umiejętności własnym studentom. Czego chce Pan ich nauczyć?
Staram się podchodzić do każdego studenta indywidualnie, a do każdego problemu projektowego na świeżo. Nie ma jednej recepty na dobry projekt. Oczywiście uczę moich studentów ponadczasowych prawd, takich jak troska o funkcjonalność, dobra czytelność czy troska o związek formy i funkcji, jednak staram się wykształcić w nich swobodę kreacji, wskazywać drogi, którymi mogą pójść, nie podpowiadając jednak konkretnych rozwiązań. Nie jestem zwolennikiem praktyki, niestety ciągle jeszcze stosowanej przez niektórych wykładowców, którzy proponują studentom konkretne rozwiązania formalno-kompozycyjne. Student, wykonujący polecenia projektowe profesora, jest sprowadzony wyłącznie do roli operatora, który nie rozwija się na żadnej innej płaszczyźnie, lecz tylko ćwiczy warsztat.
Swoim studentom powtarzam również, aby nie ścigali się z nikim innym jak tyko z samymi sobą. Obce są mi takie pojęcia jak „nieczysta konkurencja”, czy „wyścig szczurów”, tak bardzo znamienne w dzisiejszych czasach.

Godzi Pan pracę dydaktyka z pracą w branży reklamowej. Czy to trudne połączenie?
W moim przypadku wygląda to bardzo fortunnie. Łączę zdobyte na różnych płaszczyznach doświadczenia, m.in. w art directingu, branży reklamowej, działalności dydaktycznej, twórczości projektowej oraz aktywności wystawienniczej, i przekładam je na przydatną dla moich studentów wiedzę z tego zakresu. Praca ze studentami jest obszarem, który mnie uskrzydla, daje satysfakcję nie tylko zawodową, ale pozwala realizować wyższe idee. To właśnie na najmłodszych adeptach projektowania typograficznego spoczywa odpowiedzialność za przyszły kształt tej dyscypliny. Jednocześnie pracując w branży reklamowej, wnoszę świeże spojrzenie ze świata reklamy dla studentów. W drugą stronę, pracując na uczelni, stwarzam im możliwość łatwej dostępności do tego świata.
Studia na AHE pozwalają pogodzić obowiązki zawodowe z nauką. Pamiętam, jak sam z trudem godziłem etat w agencji reklamowej z zajęciami na uczelni. Dzisiaj staram się podchodzić do tej kwestii wyrozumiale. Coraz częściej okazuje się, ze studenci, którzy przyjeżdżają do nas z całej Polski, podejmują pracę w Łodzi i zostają tutaj na dłużej.

A gdzie Pan widzi siebie za 10 lat?
Staram się twardo stapąć po ziemi i nie wybiegać w planach zbyt daleko w przyszłość. Za dziesięć lat chciałbym odwiedzać wernisaże wystaw absolwentów mojej pracowni, pisać recenzje ich prac i cieszyć się ich sukcesami.

Dziękuję za rozmowę.

 

Powiększ tekst

Zmniejsz tekst

Wysoki kontrast

Odwrócony kontrast

Resetuj